Fotografia pasjonuje mnie coraz bardziej.
Zdjęcia uwieczniają różne chwile.
Szczególnie te dobre, kiedy czujemy się komfortowo.
Dawno temu…
Pamiętam, kiedy 18 lat temu odszedł mój brat, stoczyłam nie lada batalię z moją mamą.
Fotograf zamówiony na pogrzeb.
Jak to?
Nie rozumiałam!
Chcę pamiętać Krzyśka takiego, jaki był z nami.
Kiedy cieszył się.
Planował.
Bawił na własnym weselu.
Do dziś nawet nie spojrzałam na żadne zdjęcie z tamtego dnia.
Wolę te, które stoją na kominku.
Na których się uśmiecha.
Jest szczęśliwy.
Fotka na zawołanie
Dziś robienie zdjęć jest wszechobecne.
Media społecznościowe oczekują ciągłych nowości.
A zdjęcia się świetnie sprawdzają.
Gwiazdą być…
Często po konferencjach, szkoleniach, spotkaniach ludzie proszą mnie o wspólne zdjęcie.
Jako „zielona” oczywiście jestem otwarta.
Zgadzam się!
To przyjemność i połechtane EGO, że ktoś z Tobą robi sobie fotkę.
Czemu nie?
Konsekwencje?
Ale to oczywiście jak wszystko ma swoje rezultaty.
Tak zwane konsekwencje.
I cóż.
Czasem ktoś na zdjęciu obok Ciebie wygląda pięknie.
Uśmiecha się.
A nawet szczerzy zęby.
Przybiera pozy.
Komentuje jak cudownie, jaki zaszczyt, jak pięknie budować swój wizerunek z tobą.
Z czasem.
A potem, kiedy upływa czas.
Przychodzą nowe doświadczenia.
Patrzysz na tą fotkę.
I co widzisz?
Zdjęcie z JELENIEM.
Aż trzeba pomyśleć kto na zdjęciu ma większe rogi…
Do niektórych zdjęć, z niektórymi, dziś bym nie stanęła!
Amen!