Wczorajsze wyjście z przyjaciółmi do klubu na koncert miało być przyjemną przerwą w jesiennym maratonie pracy.
Wspólny czas, świetna muzyka, rozmowy, radość i całe mnóstwo pozytywnych uczuć.
Pełne spełnienie!
Po czym powrót do domu i pytanie mojego synka czy słyszeliśmy, co się stało we Francji?
Nie słyszeliśmy…
Po szybkim uruchomieniu telewizora gwar naszej ekipy ucichł w sekundę.
Ataki w Paryżu, dziesiątki nieżyjących i rannych ludzi, którzy tak jak my postanowili spędzić wieczór w gronie bliskich.
Odpocząć po tygodniu pracy.
Cieszyć się, rozmawiać, korzystać z przyjemności.
I nie wrócili jak my do domu…
Dziś media są monotematyczne.
Nieustające obrazki z Paryża.
Smutek wokół, nawet pogoda za oknem się dopasowała.
Komentarze mądrych głów w tv, niejednokrotnie wywołujące emocje.
Kurcze, wszystko we mnie krzyczy!
Dokąd zmierzamy, o co nam chodzi?
Co teraz?
Zemsta?
Nie poddamy się!
Wojna?
Jestem przerażona, dokąd zmierzamy jako ludzie?!
Nasza codzienna bieganina, zwykłe sprawy…
Czytasz, uczysz się obcych języków, pracujesz, chcesz od życia czerpać, być szczęśliwym.
A tu wielka polityczna machina rozwala twój w świat w sekundę.
Pojawia się strach, niepokój, lęk.
Buntuję się i nie zgadzam.
Póki jestem i żyję chcę przestać myśleć o ciągłym niebezpieczeństwie, które albo daleko, albo bliżej, niż nam się wydaje.
Wychodzę z domu, idę na mecz kibicować mojej drużynie.
A potem spotkam się z przyjaciółmi.
Chcę wykorzystać mój czas.
Chcę przestać się bać.
Chcę korzystać z życia.
Na to mam wpływ!
Przynajmniej, chcę mieć!
A głowa?
… ciągle rozmyśla …