Kolejne dni na rajskiej Bali przynoszą kolejne wspaniałe doświadczenia.
Podczas podróży do Ubut – uroczego miasteczka w okolicy, wywiązał się niezwykle interesujący temat.
Rozmawialiśmy o tym jakie profesje/zawody, kto z nas uprawia na co dzień.
Kiedy padło, że Magdalena jest psychologiem, nasz kierowca stwierdził, że na Bali nie miałaby pracy.
Bez roboty?
Tu nie ma depresji.
Rozładowujemy wszystko rozmową.
Wierzymy, że wszystko jest po coś.
Więc, jeśli się zdarza to znaczy, że tak miało być.
Nie ma sensu się tym stresować.
Trzeba się z tego, śmiać.
Upss…, jakie podejście.
A to może choć terapia małżeńska?
Przecież chyba się kłócicie czasem i rozwody u Was istnieją?
Jakie rozwody?
My rozmawiamy ze sobą.
Wyjaśniamy wszystko.
Przecież data naszego ślubu nie jest przypadkowa.
Jest ona wybierana przez starszych rodu.
Studiowana i sprawdzana.
Jesteśmy więc bezpieczni.
Nic nie grozi naszemu związkowi.
A jak jest trudniej to…, dalej rozmawiamy, aż do pozytywnego skutku.
No cóż, szczęki nam opadły.
Nic tylko się uczyć od Balijczyków.
W sam raz dla nas Polaków :)
Dzięki temu doświadczeniu Magda ma jak dłoni fantastyczne narzędzia psychologiczne dla naszych rodaków.
Zdystansowanie się od problemu.
Więcej luzu.
Rodzina ma wartość naczelną.
Co dajesz – wraca do Ciebie.
Dystans do samego siebie.
Więcej spokoju.
Nie przejmowanie się wszystkim.
I przede wszystkim przekonanie, że komunikacja – rozmowa jest podstawą wszystkiego.
Że jeśli dwie strony chcą rozmawiać da się praktycznie wszystko „załatwić”.
Potem już tylko je zmodelować, wdrożyć i spowodować, aby Jej klienci wdrożyli je w swoje życie.
Podróże kształcą jak widać :)