Nie pamiętam kiedy, a nawet, czy kiedykolwiek, w ciągu 90 minut czułam wszystkie możliwe emocje i uczucia, jak te z dziś.

 

Imprezowanie

 

Właśnie skończył się koncert Edyty Geppert.

Generalnie nie jestem bywalczynią imprez kulturalnych, patrz: teatry, opery, operetki, koncerty.

Ale, kiedy okazało się, że w moim mieście wystąpi właśnie ONA, postanowiłam skorzystać.

Chyba każdy zna JEJuparcie i skrycie, kocham cię życie”.

 

Nie było miło!

 

To miał być milutki koncert w towarzystwie Mamy i Jej przyjaciółki, a potem odwiezienie Pań do domu i spokojny wieczór.

 

A tu klops

 

Nie mogę się pozbierać.

To było coś niezwykłego.

 

Przeżyłam dziś chyba to, co się czuje, kiedy ludzie mówią, że cały świat przeleciał im przed oczami.

 

To były wszystkie uczucia, jakie znam.

 

Smutek, strach, melancholia, przygnębienie, złość.

Pokora, dystans, nadzieja, wiara.

Radość, miłość, entuzjazm, siła i energia.

 

Nie sposób opisać, co działo się z moim ciałem.

Emocje były coraz silniejsze.

 

Jak łzy napływały mi do oczu i jak radość rozświetlała moje serce.

Jak powstrzymywałam się, żeby nie wybuchnąć płaczem i nie śmiać się w głos.

 

Momentami pogrzebowa powaga, chwilami najwyższych lotów kabaret.

 

Tyle nostalgii, tyle pewności i tyle niepewności.

 

Ta chwila, ten koncert, a tak naprawdę słowa piosenek, przypomniały mi o tym, co jest ważne.

 

Są i wnioski:

 

Bo już nic nie muszę!

Idź swoją drogą!

Nie żałuję!

I…

Och życie, kocham Cię nad życie.

 

Dziękuję Pani Edyto :-)