Temat dziś, zdecydowanie egzystencjonalny.
Takowe nachodzą mnie zwykle w ekstremalnych dla mnie życiowych sytuacjach.
Wtedy, kiedy jestem szczególnie zadowolona.
Ale też wówczas, kiedy jestem mniej szczęśliwa.
Ok, nazywając rzeczy po imieniu rozczarowana, smutna i zawiedziona.
Tym razem do całości dołączyły wakacje i możliwość rozmyślania o temacie do woli.
Zatem…
Obserwując ludzi wokół.
Przyglądając się relacjom międzyludzkim.
Zastanawiając się nad motywami działań niektórych osób.
Starając się zrozumieć intencje i decyzje.
Analizując swoje uczucia i emocje.
Dochodzę do jednego wniosku.
Liczy się tylko jedno.
To, co zawiera w sobie dobro tego świata.
To, co skupia szacunek.
Zrozumienie.
Akceptację.
To, co pozwala wybaczać.
Rozumieć.
Albo czasem, starać się zrozumieć.
Daje poczucie bezpieczeństwa.
I co najważniejsze: można To mnożyć i dzielić i dodawać.
To po prostu MIŁOŚĆ.
Patetycznie dziś?
Tak.
Bo uświadomiłam sobie jak ważna jest i jak krucha może być, kiedy zapomnimy jak ważna jest…