Od lat fascynuje mnie temat ludzkiej osobowości i naszego mózgu.
Uwielbiam przyglądać się ludziom.
Ich zachowaniom wrodzonym i tym nabytym.
Temu jak funkcjonują w sytuacjach dla siebie łatwych, oraz takich, które stanowią spore wyzwania.
Zawsze wówczas przyglądam się temu, co na zewnątrz i temu co ukryte, co jest pod spodem.
Czasem widać jak za „dobrą miną do złej gry” kryje się ludzkie, prawdziwe odczuwanie.
Dlaczego ludzie nie zawsze robią i mówią co czują?
Tego nie wiem?
Ale wiem, ile kosztuje nas nie bycie sobą.
Nie bycie prawdziwym i autentycznym.
Zatem, czym jest owa autentyczność?
Zgodnie z definicją zawartą w słowniku Duden pojęcie „autentyczność“ oznacza „prawdziwość“.
Ale czym konkretnie jest „prawdziwe zachowanie“?
Amerykański psycholog Carl Rogers twierdzi: „Co rozumiem jako bycie „prawdziwym“? Według mnie oznacza to, że… jest się osobą, a nie szyldem reklamowym albo fasadą“.
„Prawdziwość“ jest bezpośrednio związana z „byciem w zgodzie z samym sobą“ i z „indywidualizmem“.
Bardzo trafnie opisuje to powiedzenie ludowe: „Idąc śladem kogoś innego, sami nie pozostawiamy śladów.“ Tęsknota za życiem ogarnia obecnie wiele osób.
Nie chcą one dać się zmienić i dążą do tego, co „prawdziwe“ i „autentyczne“.
Na tym tle wnioski wyciągnięte na podstawie znajomości biostruktury człowieka (http://www.dnawbiznesie.pl), umożliwiają stworzenie szerokiej a zarazem dokładnej definicji „autentyczności“:
Jest to harmonia pomiędzy uwarunkowaną genetycznie biostrukturą a wyuczonym zachowaniem.
Pozostając przy wspomnianym już porównaniu: „Oprogramowanie biokomputera, jakim jest mózg powinno być kompatybilne z jego indywidualnym systemem operacyjnym.“ „Kompatybilność“ ta sprawia, że osobowość danej osoby jest autentyczna.
A autentyczność jest nie tylko najważniejszym czynnikiem warunkującym sukces w życiu zawodowym i prywatnym, lecz także niezbędnym warunkiem zachowania zdrowia umysłowego, psychicznego i fizycznego.
Carl Gustav Jung już w latach 20-tych ubiegłego stulecia przyznał, że „zmiana swojego typu“ może prowadzić do zaburzeń fizjologicznych.
Oczywiście każdego dnia każdy człowiek w zależności od sytuacji wybiera najkorzystniejsze dla siebie w danej chwili zachowania.
Pytanie jest jedno!
Czy takie zmiany dotyczące genetyki naszego mózgu są dla nas bezpieczne?
I nie chodzi mi tutaj o nasz rozwój, o nasz charakter, gdzie uczymy się nowych zachowań, nawyków (nasz program wgrany w system operacyjny)
To jest ok.
Przecież się rozwijamy.
Pytanie o nasze własne zdrowie psychiczne rodzi się wtedy, gdy zaczynamy naginać swoją biostrukturę, to, co w nas stałe…
Zatem każdy z nas sam musi zdecydować, co jest dla niego bezpieczniejsze.
Bycie sobą czy odgrywanie roli – siebie?
Chcesz wiedzieć więcej? Zapraszam Cię do lektury mojej książki „Mózg Fabryka Sukcesu”!