W ostatnim czasie wokół mnie coraz więcej osób mówi o rozwoju osobistym.

Czytają, chodzą na szkolenia, kursy, treningi.

Spotykają się w klubach, zrzeszających fanów konkretnego nurtu, kierunku, tematu.

Szukają swojej ścieżki rozwoju.

Czy w nurcie budowania swojej siły wewnętrznej, czy też motywacji.

A może z użyciem jogi, bądź innych technik duchowo-cielesnych?

Albo studiując coaching, przywództwo czy też sprzedaż.

 

Która droga mnie zaprowadzi do celu?

Zastanawiam się jak znaleźć właściwą ścieżkę rozwoju osobistego, żeby za kilka lat nie czuć się rozczarowanym, wypalonym i zupełnie gdzieś indziej, niż chcieliśmy.

Próbuję przypomnieć sobie moją drogę.

Wiele lat temu, od jednego z moich mentorów Fryderyka Karzełka, usłyszałam, że mam przestać sprzedawać, a raczej zająć się mówieniem do ludzi.

Ktoś zauważył mój potencjał.

Że niby się nadaję, żeby uczyć innych, mówić im jak sobie radzić w różnych sferach.

Szczęśliwie go posłuchałam i dziś jestem tu, gdzie jestem.

Master Trener Stuctogram, wieloletni coach, a nawet neurocoach, wykładowca na wyższych uczelniach i po prostu szczęśliwa kobieta kochająca to, co robi.

Ciekawi mnie, co by się stało, gdybym wówczas usłyszała: Ania, przestań sprzedawać, zacznij…śpiewać, pisać, gotować dla innych?

 

Czy dziś byłabym równie szczęśliwa?

 Tym samym nasuwa mi się pierwsza ważna kwestia w dziedzinie rozwoju osobistego:

Uważaj kogo słuchasz, kim się otaczasz, komu ufasz?

Tak wielu doradców wokół nas, którzy lepiej wiedzą, do czego się „nadajemy”.

W czym się sprawdzimy.

Co jest dla nas dobre.

W moim przypadku poczułam, że warto posłuchać mentora i głosu własnej intuicji.

 

Co czytać?

 Kolejna kwestia to, na ile książki, które czytamy dają wartość w obszarze, którym się zajmujemy.

Warto czytać rekomendacje konkretnych pozycji.

Pytać osób, które są „dalej”, niż my i wówczas wybierać.

Półki księgarskie uginają się pod ciężarem wielu książek. Pytanie, które z nich warto wybrać?

 

Liczy się ilość czy jakość?

 I najważniejsze – jakość tegoż naszego rozwoju.

Wokół nas całe mnóstwo osób, które dopiero co skończyły swoje własne pierwsze w życiu szkolenie, a już uczą innych, jak się powinni rozwijać.

Więc od czego zacząć?

Od bacznego przyjrzenia się temu, u kogo chcemy się rozwijać.

Czy hasła, rzeczy, które głosi dana osoba są spójne z tym, jaki jest, jak żyje.

Ostatnio bardzo dużo dostaję maili i zaproszeń od dziesiątek, a może setek osób, które chcą zająć się moim rozwojem finansowym, moją wolnością finansową.

 

I co?

I kiedy patrzę na nich, przyglądam się ich życiu, ich finansom to nie wydaje mi się, aby to był ktoś od kogo można się uczyć?

 

Kiedy pytam ich, o ich własne finanse, to z reguły kłopotem jest zapłata za kawę na wspólnym spotkaniu biznesowym.

A kiedy ono znajduje się w hotelu, to ich auto, jeśli takie jest, stoi gdzieś na uboczu, bo parking hotelowy jest za drogi.

I oczywiście można by rzecz, że to oszczędność, ale mi to pachnie inaczej.

 

Oni chcą nas uczyć obszaru, który dla nich samych jest wyzwaniem.

Stąd, zaczynając jakikolwiek rozwój, u kogokolwiek, łącznie ze mną samą, warto nas sprawdzić, poprzyglądać się.

Na ile specjalista w danym temacie nim jest na papierze, w internecie i na broszurach reklamowych.

A na ile jego życie, on sam jest chodzącym dowodem na prawdziwość tego, czego uczy.

Ja tak robię wybierając kolejny szczebelek mojego rozwoju własnego.

 

Tak dla bezpieczeństwa :-) Jeśli chcesz rozwijać się razem ze mną, zapraszam Cię na sesję neurocoachingową! Pozwól sobie wydobyć swój potencjał i działać na najwyższym poziomie!