Kocham swoją pracę.

Uwielbiam swoich klientów.

Fascynuje mnie bycie na scenie i rozmowa z ludźmi.

Mogę śmiało powiedzieć, że moja praca jest moją pasją.

 

Czy pasja może zmęczyć?

 

Od kilkunastu miesięcy pracuję bez urlopu, bo przecież uwielbiam to, co robię.

Jestem notorycznie nakręcona, pełna energii i entuzjazmu.

Mam w głowie miliony nowych pomysłów.

Robię kilka…, ok, kilkanaście projektów jednocześnie.

„Zeszyt przyszłości”- zapisany nowymi ideami po brzegi.

Praktycznie już skończona książka czeka na ostatnie poprawki w korekcie.

Zaraz idzie do druku.

W nocy zrobiona moja część poradnika „Jak w 30 dni zbudować swój wizerunek”?

Artykuły do portali napisane.

Studia podyplomowe obsadzone wykładowcami.

I ciągła „bieżączka”.

 

Czy to już pracoholizm?

 

Czy nie potrzebuję urlopu, odcięcia się, odpoczynku?

 

Ano mam coraz więcej syndromów, że cyborg musi załadować baterie.

Włącza się coraz częściej „szczekanie”, podniesiony ton, niska bariera cierpliwości i jakoś tak ludzi za dużo wokół.

 

Czy więc, można się zmęczyć pracą – pasją?

 

Taki mam oto wniosek.

Myślę, że można zmęczyć się wszystkim, co w nadmiarze.

Czy pracą, czy relacją, czy innym działaniem.

 

Tak – jestem zmęczona.

Tak – czekam na to, co za kilka dni – urlop.

Tak – mam dość większości rzeczy, które mnie pasjonują.

 

Mam wrażenie, że to jest trochę tak, jak z małym dzieckiem.

Przebywasz z nim całe dnie i noce, masz dość wszystkiego, choć kochasz je ponad życie.

Uwalniasz się więc na jakiś czas.

Rodzice zabierają dziecko na weekend.

A Ty leżysz w SPA i myślisz sobie jak jest cudownie.

Po czym, po dwóch dniach, wymasowana, odstresowana i szczęśliwa, zaczynasz tęsknić za swoim maleństwem i nie chcesz już dłużej odpoczywać.

Chcesz do niego, do domu, do hałasu, do krzyku, byle już być tam, gdzie jest wszystko to, co kochasz.

 

Myślę sobie, że z nami, pasjonatami swojej pracy jest podobnie.

 

Dlatego pakuję strój kąpielowy, kapelusz, zwiewne sukienki i bez wyrzutów sumienia zaczynam urlop.

 

Żeby za kilka dni, podczas leżenia nas basenem i leniwego przekładania kartek książki, zamyślić się, co tam w biznesie, co tam w firmie?

Żeby potęsknić za tempem, które mnie pobudza do działania.

 

I sądzę, że tak to właśnie z nami jest…

Tęsknimy za tym, co później, dalej.

 

Dlatego na tym urlopie będę odpoczywać i mieć pustą głowę.

Postaram się nie planować, nie wybiegać myślami w przyszłość.

Będę korzystać z uroków okolicy, pływać, leżeć, spacerować i prowadzić pasjonujące rozmowy z moimi towarzyszami podróży.

A wiem, że będą niezwykłe!

Cały urlop…

 

No ok.

Choć kilka dni…

Wszak kocham moją pracę i wiem, że i tak będę „kminić”, co by tam jeszcze zrobić.

Jaką kolejną książkę napisać?

I podobne klimaty :)

 

Tak już mam i akceptuję to.

Amen :)